poniedziałek, 22 lipca 2019

Kinoteka!

Hej!
Dzisiaj chciałabym przedstawić wam kilka filmów, które znalazłam przypadkiem na Netflixie, lub po prostu leciały w telewizji i zwyczajnie się w nich zakochałam!
Zacznę od czegoś, co znalazłam na Netflixie i szczególnie mi się spodobało, mianowicie dreszczowiec pod tytułem "CUBE". Fabuła opiera się na tym, jak grupa wydawałoby się losowych, kompletnie sobie obcych ludzi budzi się w pomieszczeniu o kształcie sześcianu. Mają chwilową amnezję - nie wiedzą, jak się tam znaleźli, a co najważniejsze - gdzie jest wyjście. Każdy kolejny pokój wygląda identycznie, poza jednym faktem - morderczymi pułapkami, które na pierwszy rzut oka są niewidoczne i utrudniają przemieszczanie się po ogromnym obiekcie. Każdy z "więźniów" okazuje się przydatny w poszczególnych sytuacjach, jakby osoba, która umieściła ich w tym przerażającym labiryncie doskonale wiedziała, że w pewnym stopniu każde z nich będzie miało szansę się wykazać. Im dłużej walczą o przetrwanie, tym bardziej tracą zmysły. W miarę upływu czasu "brygada" zaczyna drastycznie się zmniejszać, ludzie zwyczajnie umierają. Czy ktokolwiek z nich dostanie szansę na ponowne ujrzenie świata zewnętrznego?
To, co urzekło mnie w tej produkcji to przede wszystkim budowanie napięcia i pomimo roku swojej produkcji niesamowite ruchy kamery. Na pewno jest to dobra propozycja dla fanów "Piły"!
Teraz chyba pora trochę wyluzować i przejść do spokojnego, ale bardzo wzruszającego i delikatnego romansu. Film nosi tytuł "The Lucky One", po polsku po prostu "Szczęściarz". Osobiście jestem WIELKĄ fanką Zac'a Efron'a, dlatego kiedy zobaczyłam ten film w telewizji, po prostu rozpłynęłam się nad jego osobą. Zagrał jak zwykle dobrze, i ponownie doprowadził mnie do łez (jak w np. "High School Musical", "17 Again", czy "Extremely wicked, shockingly evil and vile"). Jest to historia weterana wojny w Iraku, Logana Thibaulta, który podczas jednej z akcji znajduje pod gruzami zdjęcie kobiety, postanawia ją odnaleźć i dowiedzieć się, do kogo należało znalezisko. Trafia na Beth - właścicielkę rodzinnego schroniska dla zwierząt. Nie ujawnia jej posiadania fotografii, zaczyna u niej pracować, a między parą zaczyna iskrzyć. Na drodze staje im jednak były partner kobiety, który w brutalny sposób ujawnia skrywany przez Logana sekret. Pojawiają się problemy, które są w stanie na dobre zakończyć znajomość między zakochanymi. Jednak czy tak się stanie?...
Dobra, jeden z powodów mojej miłości do tego filmu już znacie - cudowny i przepiękny Zac Efron. Drugim jest po prostu fakt, że jest to perfekcyjny wyciskacz łez do oglądania pod kocykiem z kubkiem herbatki.
No to na koniec zostawiłam sobie... nic. Tak, tutaj kończę! Przeprasza, że dzisiaj krócej, ale muszę wam coś przekazać. Wybrałam się na zakupy do Empiku i na promocji kupiłam po prostu fenomenalne książki (pomijam fakt, że druga część "Yona: W blasku świtu" już w sprzedaży!)! Jest to romantyk Johna Greena pt. "Gwiazd Naszych Wina" oraz dreszczowiec Victorii Schwab "Okrutna Pieśń". Naprawdę polecam, poza tym widziałam, że na tej promocji są jeszcze inne perełki! Biegusiem do Empiku, książkoholicy!

niedziela, 21 lipca 2019

Wracamy do literatury!

Hej!
Dzisiaj będę kontynuować wczorajszy wpis. Jeszcze mi mało, dlatego oto kolejne cztery propozycje, którymi się dzisiaj z wami podzielę!
Zacznę od jednej z moich ulubionych trylogii z gatunku fantasy. Jest to stosunkowo mało popularna seria, która nosi tytuł "Raven". Składają się na nią w tej kolejności "Biały Kruk", "Czarna Wrona", "Symetria Dusz". Jest to opowieść o nastoletniej Piper, która w planowanym zamachu traci matkę. Razem z bratem TJ-em mieszkają z ojcem, który pewnego lata postanawia wysłać rodzeństwo na tajemniczą wyspę Raven Hollow, gdzie mieszka ich babcia. Kobieta przez całe życie nie interesowała się wnukami, więc nastolatka od początku wyjazdu jest sceptycznie nastawiona do staruszki. Dni mijają, kiedy to na drodze Piper staje Zane - przystojny, czarujący buntownik. Między parą zaczyna iskrzyć, ale ich związek nigdy nie będzie wyglądał normalnie, ze względu na mroczny sekret chłopaka. W jednym momencie rodzinne wakacje zmieniają się w koszmar, gdy ktoś lub coś zaczyna polować na Piper.
Streszczenie powyżej, to bardziej opis pierwszej części. Kupiłam tą książkę nieświadoma zawartości, ale w stu procentach mogę przyznać, że się nie zawiodłam! Mieszanka niebezpiecznego fantasy ze współczesnymi problemami wydaje się pokrywać z otaczającym nas światem, więc po tej lekturze możecie zacząć podejrzewać kogoś o bycie żniwiarzem! Jak autorka J.L. Weil opisuje swoją książkę "Odwiedź wyspę, na której granica pomiędzy życiem a śmiercią całkowicie się zaciera..." - w pełni się z nią zgadzam. Do samego końca nie jesteście pewni, kto tutaj jest wrogiem, a kto przyjacielem.
No to kolejnym cudeńkiem na dzisiejszej liście będzie coś alternatywnego - fani rapu raczej nawet nie będą tej książki kojarzyć. Mowa o obszernym wywiadzie pomiędzy Kubą Stemplowskim a polskim newschoolowym raperem Quebonafide. Spisana rozmowa nosi tytuł "Egzotyka", a skupia się wokół trwającej kilka lat podróży, jaką muzyk przebył wraz ze swoją ekipą. W międzyczasie powstawała płyta om takim samym tytule, która stała się absolutnym bestsellerem w Polsce i sprzedała się w kilku milionach egzemplarzy! To, co ciągnie mnie do tej książki to fakt, że chłopaki rzadko kiedy spali w jakiś hotelach, ponieważ nie było sensu wydawać na nie pieniędzy. Spali na plażach, prywatnych terenach, parkingach, polach kempingowych lub w opuszczonych domkach. Osobiście zamawiałam książkę w wersji przedpremierowej, więc dostałam parę gratisów (razem z rekompensatą za 10 miesięcy czekania!) w postaci pocztówek, płyty "Egzotyka" w wersji instrumentalnej, dopasowanej zakładki czy podpisu autora (!). Całe wydanie przyozdobione zostało zdjęciami fotografa Wojtka Koziary - jednego z członków ekipy. Mimo tego, książka wygląda bardzo profesjonalnie i dosłownie pierwsze co zrobiłam po przeczytaniu to obejrzenie dokładnie wszystkich zdjęć!
Na koniec zostawiłam sobie również książkę, którą już opisywałam, ale wspominam o niej znowu, ponieważ poznałam autorki i są przemiłe! Mówię o "Wrotach Wolności", wydanych przez dwie licealistki - Martynę Mazurkiewicz i Marię Mężykowską. Polecam, serio!

sobota, 20 lipca 2019

Z książką jak z pudełkiem czekoladek?

Hej!
W dzisiejszym wpisie chciałam podzielić się z wami niektórymi z naprawdę licznej kolekcji moich książek. Zapraszam na podróż przez horrory, książki dla nastolatków, romanse i fantastykę! W tym wpisie ominę mangę, ale jeśli chcecie poznać inne moje ulubione japońskie twory, zapraszam na jeden z wcześniejszych postów!
Zacznę od perełki, w której zakochałam się po obejrzeniu cudownego i wzruszającego filmu z Natem Wolffem i Carą Delevingne. Mowa o książce autorstwa Johna Greena pod tytułem "Papierowe Miasta". Jest to historia młodego Quentina, który jest od dzieciństwa szalenie zakochany w swojej sąsiadce, zbuntowanej Margo Roth Spiegelman. Dziewczyna często ucieka z domu, jest bardzo dumna i odważna. W głębi serca jednak jej jedynym marzeniem jest opuszczenie spokojnego miasta, w którym się wychowała. Pewnego dnia robi to, zostawiając wskazówki jej położenia w taki sposób, aby tylko jedna osoba była w stanie je odczytać - tym kimś jest Quentin, który postanawia odnaleźć przyjaciółkę i stanąć oko w oko ze swoimi najgłębiej skrywanymi uczuciami.
Pokochałam tą książkę za jej zmienność. W jednej chwili śmiałam się ze szczającego do butelki Bena, by po chwili rzewnie płakać na momencie odnalezienia Margo. Osobiście, czterystustronicową książkę przeczytałam w niecałe dwa dni, czym samą siebie zadziwiłam. Po prostu bardzo przyjemnie mi się ją czytało! Bardzo polecam, nawet osobom, które nie lubią romansów. Jest w niej takie skupisko gatunków, że każdy znajdzie coś dla siebie.
No to teraz na chwilę zostawmy romantyczne momenty na rzecz chyba najbardziej rozchwytywanego i kultowego już horroru "To", napisanego przez genialnego i jednego z moich ulubionych pisarzy Stephena Kinga. Ten człowiek potrafi tak świetnie wykreować postać, że czytałam tą księgę (umówmy się, że ponad 1100 stron to już księga) dosłownie z zapartym tchem. Fabuła jest powszechnie znana, opiera się na tajemniczym miasteczku Derry, w którym tytułowe "To" porywa dzieci i pozwala im się unieść. Jednym z tych pechowców zostaje mały Georgie - brat Billa, który postanawia za wszelką cenę znaleźć brata. Trudno mi się piszę ten opis, bo nie wiem, co mam opisywać. W 2017 na podstawie powieści powstał film o takim samym tytule, który opisuje pierwsze zetknięcie się z Pennywisem i pokonanie go. Książka natomiast to głównie opowieść o tym, jak dorosły już Bill zbiera z powrotem przyjaciół z dzieciństwa, ponieważ demoniczny klaun powraca do miasta. Ale fanów oryginalnej powieści mogę pocieszyć! Już na początku września do kin wchodzi "IT: Chapter Two" - kontynuacja serii! Tym razem zobaczymy już dorosłych, mierzących się w grze na śmierć i życie, w której to niestety wróg dyktuje zasady...
Jeśli nadal wam mało, to z repertuaru Kinga polecam od siebie "Bastion", "Cmętarz Zwieżąt", "Uniesienie", "Śpiące Królewny", "Rok Wilkołaka" i "Cztery Pory Roku".
No dobra, już was nie zamęczam! Przechodzę do ostatniej książki, a będzie to ... Opisywana przeze mnie we wpisie "Stara, dobra książka" powieść "Czarownica". Nie będę ponownie się rozwodzić, dlatego zajrzyjcie tam!
Postanowiłam, że kontynuuję ten wpis jutro. Wracam do rodzimego Gdańska, więc będę miała te piękne 4 godziny na napisanie dla was kolejnej części!

piątek, 19 lipca 2019

Pająki też zwierzęta...

Hej!
Dzisiaj chciałam podzielić się z wami kilkoma moimi ulubionymi ptasznikami i tarantulami. No cóż... Jedni lubią koty, inni psy, a ja KOCHAM pająki! Do tej listy dołączą również inne kręgowce, ale od tematu tych ośmionożnych stworzeń daleko nie odejdziemy.
No to zacznę chyba od jednego z najpiękniejszych i jednocześnie najbardziej puszystych i spokojnych pająków, jakie miałam okazje podziwiać i nawet trzymać na ręce! Jest to samica (okej, nie jestem feministką, ale umówmy się - samce pająków są po prostu mniejsze i częściej brzydsze) ptasznika caribena versicolor, po polsku ptasznik wielobarwny. Nazwa ta w stu procentach do niej pasuje - z wyglądu jest po prostu piękna! Karapaks jest koloru turkusowego, mieszającego się z czarnymi pasami zwężającymi się w centrum płytki. Odwłok to pomieszanie pomarańczu z ceglistą czerwienią - sam pająk jest brązowo-szary, kolor zawdzięcza włoskom parzącym. Odnóża ją brązowawe, z pobłyskami błękitu oraz szarości. To co u nich kocham, to zdecydowanie, poza kolore, ilość włosków na powierzchni ciała! Są takie milutkie i puchate! Samica, którą ja miałam okazję poznać, była z kolei bardzo spokojna i nawet nie za bardzo reagowała na dmuchnięcia. Caribeny naturalnie występują jedynie na Martynice - podległej Francji karaibskiej wysepce.


Na drugi ogień leci dosłownie chyba najpiękniej wybarwiony gatunek ptasznika na tym szarym świecie. Mowa o poecilotheria metallica - indyjskim ptaszniku, który po prostu doprowadza mnie do szału. Jest taka śliczna! Nazwa nie jest przypadkowa - całe ciało pająka pokrywa metaliczny odcień niebieskiego, gdzieniegdzie znajdują się żółte plamki i czarne paski. Dlaczego aż tak ją uwielbiam? Jest to ptasznik nadrzewny, który przy pierwszym spotkaniu zamiast zostać w gnieździe czy po prostu wystawiać już na mnie swoje kły jadowe, ciekawsko wyszedł z tuby korkowej i zaczął (tak myślę, nie wiem, co tak naprawdę robiła xD) mi się przyglądać. Tu macie foto.


Ostatnim dłuższym opisem będzie nikt inny, jak skakun królewski. Zakochałam się nim podczas trwających w czeskiej Ostravie targów terrarystycznych. Zakochałam się w wyglądzie zarówno samca jak i samicy - no i te ich cudne oczka! Są po prostu przeurocze, do tego są uznawane za najmądrzejsze pająki na Ziemi! Nie rosną więcej niż 3-4 centymetry, ale samo hodowanie takiego pupila to chwile pełne ekscytacji i radości. No i sposób, w jaki używają swoich nogogłaszczek tak mnie rozczula, że po prostu moje serce mięknie...


Teraz wymienię w punktach stworzenia, na które tez warto zwrócić uwagę!
  • pandinus imperator (skorpion cesarski)
  • chronomatopelma cyjaneopubescens
  • neoholotele incei gold
  • wszystkie ambylpygi - są CUDOWNE

czwartek, 18 lipca 2019

Ktoś, kto nie jest w stanie niczego poświęcić, nie może niczego zmienić...

Hej!
Dzisiaj ponownie wracam do Shingeki no Kyojin! Tak bardzo kocham to anime, że po prostu MUSZĘ zachęcić was (oczywiście tych, którzy jeszcze go nie widzieli) do obejrzenia go za wszelką cenę. Wiem, że jak na shonen, jest dosyć emocjonalne, ale to nawet lepiej! Cała seria opowiada o Erenie Jaegerze - nastolatku, który od urodzenia mieszkał w świecie opanowanym przez Tytanów - wielkie, od 3 do ponad 60 metrów wysokości, ludzkożerne potwory. Przetrwała niewielka część ludzkości, która skryła się za trzeba 50-metrowymi murami - Marią, Rose i Siną. O bezpieczeństwo świata wewnętrznego dbają trzy oddziały wojska - Żandarmeria (ściśle podlegli królowi, służą jedynie za murem Sina), Straż Wewnętrzna (dbają o ogólny spokój za każdym z murów) oraz Oddział Zwiadowców (najbardziej samobójczy z oddziałów, jako jedyni wyruszają poza mury). To właśnie tym ostatnim od dziecka zafascynowany jest młody Eren. Pewnego, mogłoby się wydawać, że spokojnego dnia, za murem Maria pojawia się Kolosalny Tytan i zaburza stuletni spokój. W głównym bohaterze rodzi się wielka nienawiść, która skutkuje zostanie żołnierzem.
Wbrew pozorom, to co opisałam, to jedynie początek historii! Klasycznie wypowiem się z mojej perspektywy - nic do zarzucenia! Kreska jak na czasy, w których to anime powstawało, jest piękna i pomimo, że widziałam lepsze pod względem lekkości, kolorystyki itp., to muszę przyznać, że tak bardzo pasuje i po prostu jest cudowna! Do tego udźwiękowienie, zwłaszcza openingi (Guren no Yumiya, Jiyuu no Tsubasa, Shinzo wo Sasageyo!) tak bardzo wpadają w ucho! Ale to co chyba najbardziej kocham to postacie. Są tak bardzo zróżnicowane, że człowiek chciałby znaleźć się tam z nimi i móc na żywo porozmawiać z kimś z "obsady". Do moich ulubieńców należą na pewno Eren Jaeger, Levi Ackemann, Armin Arlert, Connie i Hanji, ale wszystkie są na swój sposób oryginalne i szczególne. Jeśli nadal was nie przekonałam, to muszę powiedzieć, że fabuła jest tak bardzo dopracowana! Każda scena ma w niej jakąś rolę, nawet drobne przepychanki między Jeanem a Erenem odbijają się na ich przyszłości za murem Maria.
Także moja ocena to 9,5/10 (te małe pół punkcika odjęłam za Mikasę. Serio, czytałam mangę i tam była o wiele lepsza! W anime jej rola to ratowanie Erena, pomaganie Erenowi, pilnowanie Erena itp.! Serio! W kółko Eren, Eren, Eren! Poza tym coś w niej strasznie mnie irytuje!)

środa, 17 lipca 2019

Mała galeria SnK!

Hej!
Wiem, że wpis będzie słaby, ale to tylko dlatego, że zdjęcia, które tutaj wstawię to moje perełki i po prostu musicie je zobaczyć! Większość to shipp LevixEren, ale no cóż...









wtorek, 16 lipca 2019

Chwila dla muzyki...

Hej!
W dzisiejszym wpisie chciałabym przedstawić wam kilku moich ulubionych muzyków, zarówno polskich jak zagranicznych. Nie będę się rozpisywać, ale chociaż trochę postaram się wam ich przybliżyć i zachęcić do zapoznania się z ich muzyką. Zapraszam!
  • Shawn Mendes - 20-letni wokalista i gitarzysta, pochodzący z Kanady. Jest gwiazdą światowego formatu, dlatego nie będę go wam przedstawiać, tylko zachęcę do przesłuchania chociażby jego najnowszego singla "Senorita" z Camilą Cabello, ale także jego pierwszej płyty zatytułowanej "Handwritten" z 2015 roku. Na moim profilu jest o nim wpis.
  • Smolasty - polski wokalista, mieszanka rapu z popem i trochę R&B. Kocham go za to, że nie zamyka się na dany gatunek i jest w stanie zaskoczyć fana swoją pomysłowością lub nieszablonowym miksem muzyki. Do tego ma po prostu masę tatuaży, co u chłopaków zwyczajnie uwielbiam.
  • Bruno Mars - słucham go od bardzo dawna, ale jego najwcześniejsze kawałki są równie genialne! Jest po prostu sobą - czarujący, z miękkim głosem sprawdzającym się w każdym gatunku muzyki. Pamiętam go jeszcze z piosenek takich jak "Marry You" lub "Talking To The Moon", więc od dosyć długiego czasu gości na moich listach przebojów.
  • Panic! At The Disco - tak, wiem, to zespół. Ale właściwie to odkryłam ich poprzez samego wokalistę, Brendona Uriego, a zakochałam się w ich piosenkach ("Hey look Ma, I Made It", "High Hopes") głównie za wokal (jak zwykle xD) ale też za świetny podkład muzyczny, gratulacje dla zespołu.
  • Adam Levine - wokalista zespołu Maroon 5, i mimo, że kocham ich jako grupa, to sam Adam jest ze mną od serio dawna a jego "Locked Away" jest już chyba moim hymnem. Jest przecudowny, udziela się w akcjach charytatywnych i miałam okazję go zobaczyć (co prawda, teraz mega żałuję, że nie podeszłam po fotę).
  • Avicii - po pierwsze składam kondolencje, po drugie ten człowiek jest tak niesamowitą i zapadającą w pamięć postacią, że po prostu mam ochotę całować jego grób. Stworzył wiele hitów, na przykład "Wake Me Up", "Waiting for love" czy "SOS", które na pewno słyszeliście sto razy w radiu.
  • Rajiv Dhall - to chyba pierwsza osoba z tej listy, o której nikt z was raczej nie słyszał. Amerykański muzyk i wokalista, aktor odgrywający rolę Stingera w serialu "T@gged". Na swoim kanale na YT tworzy głównie covery, ale zachęcam do zobaczenia jego singli ("Just Can't Let Her Go", "Happier", "Empty Whiskey Glass" <3 czy "Tempo")

poniedziałek, 15 lipca 2019

Perełki anime!

Hej!
Dzisiaj chciałabym was poinformować, że zrobiłam sobie mały urlop i jestem aktualnie w Warszawie! Ale nie o tym dzisiaj! Postanowiłam podzielić się listą moich ulubionych postaci z anime i głównie, będą to mężczyźni... Ale nieważne, lecimy!
  • Subaru Sakamaki - najmłodszy brat Sakamaki, bohater serii "Diabolik Lovers". Jako jedyny chce jakkolwiek pomóc zagubionej Yui, więc daje jej nóż, którym jest w stanie zabić każdego wampira. Kocham go zwłaszcza za wygląd, ale też za sam sposób bycia i tą jego oschłość. No i kocham jego postrzępiony strój!
  • Eren Jaeger - główny bohater anime "Shingeki no Kyojin". Uważam, że jest obłędnie przystojny no i ta jego wieczna wola walki! Jest bardzo motywującą postacią i przede wszystkim - wiecznie wpada w tarapaty, a mimo tego wciąż nie chce pomocy od swoich towarzyszy.
  • Levi Ackermann - kapral w Oddziale Zwiadowców, którego dokładniej poznajemy w trakcie procesu o przydzielenie Erena do frakcji. Kapitan bierze go pod swoje skrzydła, po tym jak na oczach wszystkich zebranych na sali sądowej brutalnie go bije. Jest przystojny, zimny i oschły, ale ma charyzmę! Poza tym na trudną przeszłość, więc go wspieram. Również bohater "Attack on Titan"
  • Sora i Shiro "Puści" - rodzeństwo, njlepsi na świecie gracze przeniesieni przez samego boga gier Teta do świata gier. Razem mogą wszystko i wspierają się za wszelką cenę, a przy okazji są mega uroczy! Są też bardzo mądrzy i potrafią rozpracować każdą strategię. Bohaterowie anime "No game, no life"
  • Yuu Otosaka - główny bohater anime "Charlotte". Chłopak, na którego barkach spoczywa przyszłość całej planety. Jest cudowny! Myślę, że wielką zaletą jest wspaniała kreska, ale o samym anime już się wypowiadałam. Wpis znajdziecie na blogu!
  • Ryuko Matoi - mało znana postać, ponieważ anime również jest mało znane. Mówię o "Kill la kill" - bardzo zachęcam do sprawdzenia. Uwielbiam ją za wygląd, głos, zaciętość i zaangażowanie w walkę o własne poglądy. Jest to dziewczyna z ciężką przeszłością, dlatego należy o tym pamiętać oglądając serię - z tego wywodzi się większość wydarzeń w całej historii.
  • Shin-ah - jeden z czterech legendarnych smoków, bohater i człowiek kompanii w anime "Akatsuki no Yona". Osobiście pierwszy raz zobaczyłam go w mandze, i od razu się zakochałam! No i ta jego wiewiórka Ao… Poza tym jest uroczy i tak - to kolejna postać z trudną przeszłością. Wiecznie sam, nie potrafi rozmawiać z ludźmi i ogółem jest takim cieniem. Ale za to świetnie walczy!
Teraz zapiszę kilka postaci, które również lubię, ale nie tak bardzo jak te powyżej.
  • Itachi Uchiha (Naruto)
  • Nao Tomori (Charlotte)
  • Shuu Sakamaki (Diabolik Lovers)
  • Vegeta (Dragon Ball)
  • Serena z Vaniville (Pokemon)
  • Ciel Phantomhive (lubiłabym go bardziej, gdyby nie to, że Kuroshitsuji to strasznie nudne anime)
  • Ryuuk (Death Note)
  • Bakugo Katsuki (Boku no hero Academia)
  • Ken Kaneki (Tokyo Ghoul)
  • Son Hak (Akatsuki no Yona)
Na rysunku Eren Jaeger i Levi Ackermann z Shingeki no Kyojin



niedziela, 14 lipca 2019

Koncertowe życie!

Hej!
W dzisiejszym wpisie podzielę się z wami relacją z wczorajszego koncertu Smolastego!
Całe wydarzenie odbywało się w Gdańsku, w galerii Metropolia na tzw. "strefie gastro". Już godzinę przed planowanym startem koncertu przy stolikach siedziało sporo ludzi, słuchając suportu, którym był miejscowy zespół jazzowy. Kilka minut przed startem wydarzenia, około 19:50 ludzie zaczęli podchodzić pod scenę, więc ochrona musiała interweniować i z pobliskiej knajpki zaprali kilka stołów, którymi oddzielili publikę od granicy podestu. Wszyscy ze zniecierpliwieniem czekali na wejście głównego artysty. Czekaliśmy, czekaliśmy, i czekaliśmy, ale cały czas z głośników wydobywały się jedynie znane hity, do których ludzie zwyczajnie zaczęli się bawić, żeby zabić czas. Około godziny 20:40 DJ i hypeman Smoły puścili trzy piosenki innych polskich raperów, i o godzinie 20:46 na scenę wbiegł wywołany przez publiczność Smolasty. Spóźnienie tłumaczył tym, że powiedziano mu, że występuje o godzinie 21:00, lecz kilka godzin wcześniej sam na swoim Insta story informował o koncercie o godzinie 20:00.
Fani jednak szybko wybaczyli artyście spóźnienie i śpiewali z nim wszystkie piosenki. Sama straciłam wczoraj głos! Mogliśmy usłyszeć na żywo takie hity jak "Antidotum", "Uzależniony", "Fake Love" (na bis również wersję akustyczną!), "Do końca" czy "Tusz". Tłum dosłownie zatracił się w występującym muzyku i mam nadzieję, że dzięki temu wróci szybko z powrotem do Trójmiasta!
Ale i tak najbardziej poruszyło mnie to, co wydarzyło się po zakończeniu koncertu około godziny 21:45. Wytoczyłam się w końcu ze strefy gastro razem ze znajomymi i naszym oczom ukazał się dosłownie tłum ludzi, którzy napierali na bramki, a z nimi siłowali się ochroniarze. Zaciekawione poszłyśmy w tamtym kierunku i z rozmów ludzi wywnioskowałyśmy, że Smoła siedzi tam za ścianą i pozwala na robienie zdjęć i dawanie autografów. Przerażona kolejką obudziłam w sobie chyba najbardziej sukowatą stronę samej siebie i wepchnęłam się od boku, pociągając za sobą przyjaciółki. Na nasze szczęście, ludzie tak zlali się w jedno, że nikt nawet tego nie zauważył. Ochroniarze wpuszczali na backstage dziesięcioosobowe grupki, więc chcąc wejść jak najszybciej całą ekipą, z którą byłam na koncercie, zaczęliśmy napierać do przodu, kiedy tylko zaprosili kolejne 10 osób. Marysia i Wika szły przede mną, i kiedy ja też miałam za nimi wejść ochroniarz powiedział "dziesięć" i tak utknęłam na bramkach. Jednak osoba z ekipy Smoły (chyba DJ) krzyknął "jeszcze jedna osoba!" więc wyrwałam jak dzika i znalazłam się w środku. Stanęłyśmy w malutkiej kolejeczce i jak zwykle, nie byłam przygotowana na spotkanie i nie miałam żadnej kartki na autograf! Więc otworzyłam moje etui od telefonu i cudem, znalazłam tam starą listę zakupów! I nie uwierzycie, Norbert uśmiechnął się i powiedział "teraz to będzie najcenniejsza lista zakupów jaką kiedykolwiek miałaś!" i na luzie się podpisał. Zrobiłam sobie z nim zdjęcie, przytuliłam (ale on ładnie pachnie!) i pogratulowałam super koncertu. Roztrzęsiona wyszłam z backstage'u i podeszłam do rodziców, którzy byli w międzyczasie na zakupach. Sekundę po tym, jak pokazałam im fotkę i autograf, ochroniarz powiedział "okej, 22! Zamykają centrum, rozejść się!". Nigdy nie spadł mi z serca tak wielki głaz!

sobota, 13 lipca 2019

Trochę czułości!

Hej!
Dzisiaj chciałabym przedstawić wam kilka godnych polecenia filmów romantycznych dla nastolatków, w których się zakochałam i mam nadzieję, że wam się spodobają!
No to zacznę od chyba największego klasyku ostatniego roku, który spora część z was na pewno już oglądała, albo na pewno chociaż kojarzy. Mowa tutaj o "Do wszystkich chłopców, których kochałam" produkcji Netflixa. Jestem absolutną fanką tej historii o Larze Jean - licealistce, która zakochując się w chłopaku pisze do niego bardzo osobisty list, adresuje go i wkłada do koperty, jednak nigdy nie zamierza go wysłać. Pewnego dnia jednak pudełko, w którym nastolatka trzyma fragment swojego serca - pięć miłosnych listów - znika, a następnego dnia okazuje się, że wyznania trafiły do byłych lub obecnych miłości dziewczyny. Jej uczucia wychodzą na jaw, a sprawa zaczyna się komplikować, kiedy do niewinnej umowy dochodzą uczucia. Jest to film na podstawie powieści autorstwa Jenny Fan, a jeśli już obejrzeliście to romansidło i chcielibyście wiedzieć, co stało się dalej, przeczytajcie książkę pod tytułem "P.S. Wciąż cię kocham", ponieważ jest to kontynuacja, którą Netflix również planuje zekranizować! Termin nie jest niestety jeszcze znany.
Na drugi ogień leci już recenzowany przeze mnie film z tego roku, "Trzy kroki do siebie". Zamiast znowu się rozpisywać, po prostu zaproszę was na wpis zatytułowany "Ludzki dotyk, pierwsza forma komunikacji", w którym dokładniej opisałam przebieg historii zarówno w oryginalnej powieści, jak i właśnie w filmie. Od siebie tylko dodam, że uwielbiam ten film za klimat i świetna obsadę!
No to moją ostatnią propozycją będzie "Wynajmij sobie chłopaka", również produkcji Netflixa! Jest to historia osiemnastoletniego Brooksa Ratigana, którego ogromnym marzeniem jest dostać się na uniwersytet w Yale, więc nastolatek haruje jak wół, aby tylko zebrać pieniądze i móc tam startować. Zakłada nawet własną apkę, dzięki której dziewczyny mogą wynająć go na przykład na wystawę sztuki lub rodeo, jako swoje +1! Przy jednej okazji zdobycia niemałej gotówki poznaje Celię Lieberman - zbuntowaną dziewczynę, która za żadne skarby świata nie chce zadawać się z naszym głównym bohaterem. Spędza jednak z nim coraz więcej czasu, ale po tym jak wykorzystują swój "udawany związek" dla własnych romantycznych zapędów, w nastolatce zapala się lampka, że ich udawane zerwanie dosyć mocno ją uderzyło. Ignoruje chłopaka, by potem z wielką chęcią spróbować stworzyć normalną relację.

piątek, 12 lipca 2019

Stara, dobra książka...

Hej!
Witam was w kolejnym poście, w którym podzielę się z wami mało znanymi, aczkolwiek moim zdaniem godnymi polecenia książkami. Są to głównie mniejsi pisarze, którzy nie odnieśli takiego sukcesu, ponieważ są może ciut zbyt odważne.
Zacznę od "Czarownicy" autorstwa Sylwii Chołoty. Odkryłam tą książkę, kupując prezent dla mojej znajomej. Pytałam o ciekawe nowości, a pan w Empiku przyniósł mi nieznany dla mnie wcześniej egzemplarz i powiedział, że jedna z ich sprzedawczyń, właśnie Sylwia Chołota, niedawno ją wydała. Poznałam wtedy tą kobietę i mogę szczerze przyznać, że jest przemiła, i nawet dała mi autograf! Sama dla siebie również kupiłam tą książkę i zakochałam się w niej bez pamięci. Jest to osadzona w średniowiecznym świecie fantasy powieść o losach młodej magicznie uzdolnionej Nataliny - która w osiemnaste urodziny postanawia opuścić rodzinną wioskę, odnaleźć zaginionego ojca i uratować cały kraj przed najazdem wrogiego państwa Mrgas. Świetna dla miłośników czarów i magicznych stworzeń, ale także historii o przełamywaniu własnych barier i walki o szczytny cel.
No to teraz czas na bardzo wyjątkowy horror, który przeczytacie na Wattpadzie. Jego tytuł to "Aplikacja", a opowiada on o FriendBocie - sztucznej inteligencji, przypominającej trochę CleverBota. Możemy z nim porozmawiać, zapytać o coś lub rzucić ciekawą teorię. Jednak nikt nie wie, że po drugiej stronie zdobywającej popularność, tytułowej aplikacji, stoi psychopatyczny morderca, który niewinnych ludzi wciąga w morderczą grę. Świetne dla fanów teorii spiskowych, ale też dosyć przerażające i profesjonalnie napisane, jak na zwykłego internautę. Baaardzo polecam, ale uwaga! - możecie mieć po niej chęć usunięcia z telefonu paru aplikacji...
No to lecimy z ostatnią propozycją! Jest to książka, którą dostałam w ramach prezentu. Jej tytuł to "Wrota Wolności", a została napisana przez dwie licealistki! Jest to historia dwóch przyjaciółek, które nagle muszą zostawić życie zwyczajnych dziewczyn i przenoszą się do bajkowego świata magii, podzielonego na pięć frakcji o poszczególnych właściwościach. Koleżanki uczą się, jak przetrwać w nowym otoczeniu, a potem odkrywają skrywane od wieków tajemnice i ocierają się o śmierć.

Mam nadzieję, że choć trochę was zaciekawiłam! Osobiście jestem zmienną i dosyć... inną osobą. Często bestsellerowe książki zwyczajnie mi się nie podobają, bo jestem przeciwna bezcelowemu łażeniu za tłumem.

czwartek, 11 lipca 2019

Ludzki dotyk, pierwsza forma komunikacji...

Hej!
Dzisiaj przychodzę do was z opisem i recenzją zarówno książki jak i filmu pod tytułem "Trzy Kroki Od Siebie". Jest to dramat romantyczny dla nastolatków, opowiadający o trudnej miłości ludzi, którzy nawet nie mogą się do siebie zbliżyć. Siedemnastoletnia Stella Grant to chora na mukowiscydozę to silna dziewczyna, mająca niesamowitą obsesję na punkcie kontroli. Najlepsze chwile swojego życia spędza w szpitalu, ponieważ nawet niby niegroźne dla człowieka zapalenie gardła jest w stanie zabrać ją z tego świata. Podczas jednej ze swoich wizyt w szpitalu poznaje niewiele od siebie starszego Willa - zbuntowanego artystę z wirusem b. cepacia, który z początku irytuje nastolatkę. Kiedy Stella dowiaduje się, że chłopak odmawia leczenia i nie podejmuje żadnej próby ratowania swojego skróconego chorobą życia, sama podejmuje się zaopiekowania się harmonogramem przyjmowania przez niego leków. Między nimi powoli rodzi się uczucie, i jedyną rzeczą stojącą im na drodze jest... przymus utrzymywania odległości trzech kroków od siebie. W przypadku zbliżenia mogliby tego nie przeżyć.
Niestety zrobiłam błąd - najpierw obejrzałam film kinowy, który emitowany był od marca 2019 roku. Temat choroby jak i śmierci w filmach dla nastolatków jest bardzo specyficznie ukazywany, jednak w tej jednej produkcji jest bardzo naturalny, brak w nim sztuczności. Przyznaję się do tego, że kilkukrotnie na nim płakałam, ale myślę, że w tym przypadku to nic złego. Emocje po prostu we mnie buzowały i polecam ten film nie tylko nastolatkom, ale każdemu, kto lubi temat miłości lub trudnych decyzji.
Moja ocena to 10/10. Absolutnie niczego mi nie brakowało, jedyne, do czego mogłabym się przyczepić to chyba tylko (UWAGA SPOJLER) uśmiercenie przez autorów Poego.


środa, 10 lipca 2019

Nie przesadziliście z grami?

Hej!
Witam was w kolejnym poście! Od dzisiaj, przez CAŁE WAKACJE posty będą pojawiać się codziennie! Postaram się, żeby nie traciły na jakości, ale wiecie - nie jestem w stanie pisać na przykład będąc gdzieś na kempingu w środku lasu. Ale może postaram się napisać trochę wpisów na zapas!
Ale nie o tym dzisiaj! Jestem po naprawdę porywającym i niestety krótkim maratoniku anime pod tytułem "No game, no life"! Jest to historia dwójki rodzeństwa, 18-letniego Sory i 11-letniej Shiro, którzy całe dnie spędzają odizolowani od społeczeństwa, grając w gry. Stają się mistrzami, a duet 'pustych', ponieważ tak określa się rodzeństwo, zwycięża każdą rozgrywkę, jaką się podejmą. Pewnego dnia dostają tajemniczą wiadomość, której autor otwarcie wyzywa naszych bohaterów na partię internetowych szachów. Przeciwnik okazuje się bardzo doświadczony, lecz to nie wystarcza, aby pokonać Pustych. Po udanej grze, zostają przeniesieni do magicznego świata gier, do którego zabiera ich Bóg gier Tet (to on grał wtedy z nimi w szachy). W tym świecie obowiązuje 10 świętych reguł, a wszystkie konflikty, łącznie z walką o terytorium bądź koronę królestwa, rozwiązuje się z pomocą najróżniejszych gier.
To, co na pewno bardzo zachęca do przyjrzenia się bliżej temu uniwersum jest piękna kreska! Całe anime wygląda bardzo bajkowo, a ukazywane sceny aż promieniują cudowną kolorystyką, dopracowaniem i lekkością grafik w tle.
Myślę, że rzeczą, która może odstraszać widzów jest masa informacji, której nikt nie jest w stanie zrozumieć, lub dosyć kontrowersyjny umysł głównego bohatera.
Ja to anime polubiłam przede wszystkim za oryginalne postacie - nie są szablonowe i przerysowane, lecz wykreowane w sposób bardzo przyjemny dla duszy, ale i za ich sposób myślenia. Rzadko kiedy coś jest w stanie ich zaskoczyć, oboje są bardzo mądrzy i świetni w opracowywaniu strategii. Ich największą wadą jest na pewno słaba kondycja, ale również egoizm i oschłość w stosunku do, chociażby, Stephanie.
Moja ocena: 8,5/10 (było kilka scen, które po prostu zmuszały mnie do zamknięcia oczy z zażenowania 😄)

wtorek, 9 lipca 2019

Shawn Mendes - czy zasługuje na miano "króla popu"?

Hej!
Dzisiaj chciałabym zapoznać was z postacią powszechnie znaną w świecie show biznesu. Młody i utalentowany, Shawn Mendes!
Shawn Peter Paul Mendes urodził się 8 sierpnia 1998 roku w Pickering, w stanie Ontario w Kanadzie. Obecnie mieszka w Toronto, gdzie przeprowadził się w wieku 18 lat. Od 13. roku życia gra na gitarze akustycznej, do tego na perkusji, pianinie i gitarze elektrycznej. Aktualnie jest w trasie, niedawno odbył dwa koncerty w Los Angeles! 2 kwietnia odwiedził Tauron Arenę w Krakowie.
Shawn wydał już trzy solowe płyty, i podobno szykuje się do promocji następnej! Jego pierwszy album, zatytułowany "Handwritten" (pl. ręcznie napisane) stał się hitem, a chłopak stał się najmłodszym artystą z pierwszym singlem i albumem, przebijając rekord Justina Biebera, albowiem miał wtedy jedynie 17 lat! Należy do wytwórni Island Records, a jego przygoda z muzyką rozpoczęła się już w 2013 roku.
Macie tutaj kilka jego zdjęć, a ja osobiście polecam przejrzeć go na Spotify lub na YouTubie.



Charlotte - hit czy kit?

Hej! Dzisiaj przychodzę po raz kolejny z elementem kultury japońskiej! Natknęłam się na Netflixie na anime pt. "Charlotte". Jest to historia chłopaka imieniem Yuu Otosaka, posiadającego naprzyrodzone zdolności opętania kogoś na kilka sekund. Używa ich do dostania się do prestiżowej akademii, ściągając wyniki testów. Kilka dni po rozpoczęciu nauki odnajdują go członkowie samorządu Akademii Hoshinoumi - szkoły trzymającej w ryzach objawiające się w okresie dojrzewania moce swoich uczniów. Chłopak przenosi się tam, a potem pomaga nowym przyjaciołom - Tomori i Takajo - odnajdywać kolejnych posiadaczy specjalnych zdolności. Im bardziej zagłębia się w swoje życie, tym więcej tajemnic odkrywa...

Moja opinia chyba zacznie się od tej przecudownej i dosłownie BAJKOWEJ kreski. Jest przepiękna! Twórcy wykorzystali odważne połączenie dwuwymiarowych postaci z trójwymiarowym tłem. Kolejnym plusem jest chyba klimat i ogólna fabuła. Oglądając to anime, ani razu nie miałam ochoty go wyłączyć ani pominąć jakiejkolwiek części (no poza openingiem, który po kilku odcinkach zaczął się już nudzić 😅). Ale ogółem, jestem bardzo zadowolona i nie żałuję żadnej godziny spędzonej na oglądaniu tej produkcji.

Moja ocena: 9/10 (brakowało mi trochę więcej akcji i musiałam (SPOJLER ALERT) czekać aż do końca serii na romans, który shippowałam od pierwszego odcinka!)

wtorek, 2 lipca 2019

Dla fanów mangi i anime!

Hej!
Witam ponownie! Dzisiaj dosyć ciekawy temat, ponieważ na pewno są tu fani mangi lub anime. Jako, że sama jestem otaku, przedstawię kilka propozycji. Mangi osobiście kupuję w Empiku i w Yattcie, a większość przedstawionych anime znajdziecie na pewno w internecie.

No to zacznijmy od mang. Sama posiadam całkiem sporą kolekcję. Zacznę do tych mniej popularnych, które po prostu zaintrygowały mnie fabułą lub kreską.
  • Yona: W blasku świtu - manga wydawana nieperiodycznie, na razie w przekładzie polskim wyszła jedynie pierwsza część. Oto fabuła! Księżniczka Yona to rozpieszczona córka króla Ila, władcy wielkiego królestwa Koki. Nastolatka jest od dzieciństwa szalenie zakochana w swoim kuzynie, Su-Wonie. Kiedy nadchodzi czas jej 16. urodzin, życie jej jak i całego królestwa wywraca się do góry nogami... 😄 Więcej nie zdradzam, naprawdę bardzo polecam. Na podstawie mangi powstało anime, o którym powiem później.
  • Piekielny Raj - kolejna manga, która niestety ma jedynie pierwsze wydanie. Opowiada o Gabimaru Pustym, legendarnym Shinobi, który pojmany oczekuje kary śmierci. Zostaje kilkukrotnie posłany na drugą stronę, jednak pracująca z nim detektyw odkrywa, że coś jednak trzyma go na tym świecie. Trzymająca w napięciu historia o ninja, polecam bardzo serdecznie!
To były dwie najlepsze propozycje. Mam jeszcze kilka mniej przeze mnie lubianych, lecz również mogą wam się spodobać!
  • Tokyo Ghoul
  • My Hero Academia
  • Death Note
  • Noragami
  • Naruto
  • Oblubienica czarnoksiężnika
  • Kształt twojego głosu
  • Given
  • Pokój w kolorach szczęścia
  • Twoje imię
Przejdźmy teraz do anime! Osobiście, obejrzałam chyba 40 anime, ale tutaj dokładniej opiszę tylko moje ulubione!
  • Death Note - absolutny klasyk, więc nie będę opisywać fabuły. Dosyć standardowa kreska, trzymanie widza w napięciu i nieszablonowa fabuła. Jedynym minusem są monotonne sceny czekania na przebieg akcji, za to chyba największym plusem, są zapadające w pamięci postacie! Anime ma tylko 37 odcinków zmieszczonych w jednym sezonie. Obejrzycie je na Netflixie.
  • Vampire Knight - osobiście odkryłam je na Netflixie i mówię mu stuprocentowe TAK. Świetna kreska, a genialne udźwiękowienie buduje klimat. Jest to historia o wiszącym na włosku współżyciu dwóch klas w akademickiej szkole. Świetne do oglądania wieczorami przy kubku herbaty. Dla fanów wampirów jest w sam raz!
  • Kill la kill - anime polecone mi przez kolegę, za co bardzo mu dziękuję. Jest to osobiście moja ulubiona seria na ten moment, jedynym minusem jest (co prawda cenzurowana) nagość. Sceny walki są na naprawdę wysokim poziomie, ale całe anime to zlepka walki o swoje przekonania, żądzy zemsty, utrzymania władzy i prawdziwego dbania o rodzinę. Na pewno dla fanów walki z własnymi słabościami.
  • Akatsuki no Yona - anime na podstawie przedstawionej wcześniej mangi, bardzo oddane książce, dlatego tak bardzo mi się podoba. Pomieszanie bohaterów uroczych, z trochę przerażającymi daje świetne poczucie równowagi.
No teraz takie mniej przeze mnie lubiane, ale macie je tutaj!
  • Attack on Titan
  • One Piece
  • Noragami
  • Diabolic Lovers
  • Naruto Shippuuden
  • Tokyo Ghoul
  • Code Geass
  • Charlotte
  • Blue Exorcist
No i są oczywiście klasyki, takie jak Pokémon czy Bakugan. Są to anime z mojego dzieciństwa, dlatego bardzo je polecam!

Poznajmy się!

Hej!
Witam na moim nowym blogu! Możecie kojarzyć mnie z już nieaktywnej witryny "Polska rapgra według Sophie". Tego bloga poświęcam wszystkiemu. Jestem bardzo zmienną osobą, więc znajdziecie tu wszystko! Muzyka, książki, filmy, seriale, podróże, gotowanie i wiele, wiele innych! Pomysł na taką tematykę zrodził się niedawno, kiedy pewna znudzona już moim wiecznym gadaniem osoba zasugerowała, abym mogła wyżyć się w trochę inny sposób - właśnie prowadząc bloga! Zdobywanie popularności nie jest w tym przypadku w ogóle istotne. Chcę mieć poczucie, że ktoś jeszcze jest w stanie usłyszeć, co mam do powiedzenia. W tym wpisie po prostu się przedstawię.

Jestem Sophie, i tak, jestem Polką. Mieszkam w Gdańsku, a moje największe zainteresowania na chwilę obecną to muzyka Shawna Mendesa, książki fantasy i romanse, manga i anime, pieczenie, seriale i filmy na Netflixie. Nie mam zbyt ciekawego życia, ale czuję w sobie duszę pisarza, więc publikuję też własne książki na portalu Wattpad. Żyję też na Instagramie, wszystkie linki podam kiedy indziej. Zdjęcie dodaję, bo pasjonuję się trochę fotografią i zamierzam to robić jako zawodowiec 😅


Tożsamość modela na zdjęciu niech zostanie tajemnicą.