czwartek, 10 grudnia 2020

Ranking miłostek?

 Hej!

Dzisiaj wracam do recenzji i polecanek, bo już dosyć dawno ich nie było. Coś cicho na tym blogu ostatnio, hm? Jestem świadoma, że nie ma tutaj fajerwerków, a sam blog to już tylko ja i stali czytelnicy (którym bardzo za wszystko dziękuję!), jednak nic nie zamierzam zmieniać. Ja bawię się świetnie, każdy kolejny wpis to kolejne wyzwanie, ale nadal stawiam czoła własnej niesystematyczności i zapominalstwu, za które po raz kolejny bardzo was przepraszam. Chociaż ostatnio nie było aż tak źle!

Wracając do meritum, dzisiaj mam dla was topkę moich ulubionych anime z gatunku "reverse harem". Po krótce mówiąc, jest to grupa mężczyzn, zakochana lub zauroczona w jednej kobiecie. Brzmi to... interesująco, ale poza romantycznymi aspektami znajdziemy wiele nawiązań do innych gatunków, co umila seans i tworzy ten gatunek bardziej ciekawym niż się może wydawać.

Zacznę od miejsca trzeciego, na którym uplasowałam ten jakże długi i trudny do zapamiętania tytuł "Odrodzona jako czarny charakter w grze otome, gdzie wszystkie ścieżki prowadzą do złego zakończenia". Uff, sama nazwa brzmi wyczerpująco, ale dokładnie w ten sposób tytułuje się nasze polskie wydanie mangi Wydawnictwa Waneko. Jest to historia dziewczyny, która z dziwnych powodów trafia do gry, w którą ostatnio grała i staje się głównym antagonistą, hrabiną Katariną Claes. Jej głównym celem jest zmienić zakończenie gry, a co za tym idzie - przeżyć! Jeśli jedna ze ścieżek w pierwotnej grze się spełni, sytuacja nie będzie wyglądać dobrze - bohaterkę czeka wygnanie lub śmierć.

Zainteresowani? Jednym z największych plusów tej serii jest zdecydowanie kreska, która przyciąga wzrok. Zwłaszcza postacie męskie, śliczni chłopcy bez skazy! Do tego komediowy klimat umilający oglądanie i świetny opening. W przyszłym roku czeka nas kolejny sezon!

Na drugim miejscu umieściłam anime "Amnesia", którego pierwowzorem jest popularna gra otome o tym samym tytule. Poznajemy w nim losy dziewczyny, która budząc się dnia pierwszego sierpnia traci wszystkie wspomnienia. Sprawy nie ułatwia Orion - dziwny demon, widoczny jedynie dla ofiary, nakazujący jej udawanie, że wszystko jest w porządku. Ciężko jednak to robić, kiedy musisz chodzić do pracy i spotykać się z przyjaciółmi... Do tego dochodzi fakt, że kiedy coś zaczęło się układać, wszystko ponownie się zmienia! Czy naszej bohaterce uda się wymknąć z tego błędnego koła?

Przyciągnęła mnie do tej serii jedna rzecz - kreska. Nasi męscy bohaterowie są prześliczni! Do tego ich ubiór jest bardzo oryginalny i definitywnie odbiega od standardów, jakie serwują nam inne osadzone w teraźniejszości anime. Bardzo polecam,  ma tylko 12 odcinków!

No i na koniec zostawiłam sobie moją perełkę. Coś, co było moim odkryciem i wkręciło mnie w świat anime i mangi, a mianowicie, już niejednokrotnie przeze mnie wspominana seria, "Yona: W blasku świtu". Historia czerwonowłosej księżniczki, jej przyjaciela z dzieciństwa, przystojnego mądrali i czterech smoczych wojowników zagościła już na moim blogu, i to, jak wspomniałam, nie raz! Niedawno doczekaliśmy się dziewiątego tomu polskiego wydania mangi od Studia JG i nareszcie wykraczamy poza anime! Nasi bohaterowie podróżują po terenach Klanu Ognia i stają się sławną... szajką bandytów?!

Aby dowiedzieć się więcej, polecam sięgnąć po mangę. Ci, którzy preferują animację, zadowolą się też genialnie stworzonym anime. Obie te produkcje bardzo polecam, ponieważ motyw romansu nie przeważa, jest jedynie tłem dla toczącej się akcji. Postacie nie zanudzają ani nie przyćmiewają się nawzajem, ja widzę same plusy!

czwartek, 3 grudnia 2020

Co zobaczymy w 2021?

 Hej!

Dzisiaj znowu zabieram was do świata anime, ale zamiast tych, które już za mną, opowiem wam trochę o tym co nas czeka w 2021 roku. Przy okazji, mamy grudzień, a co za tym idzie - święta! Już niedługo, bardzo niedługo (trzy tygodnie, cii) zaczniemy ten cudowny okres, więc od razu zapowiadam wam świąteczny wpis! To już drugi na tym blogu, tym razem zamiast wiersza wymyśliłam coś trochę innego. Czekajcie zatem, przysięgam, że i w tym roku was nie zawiodę!

Wracamy więc do naszych nowych serii, i osobiście najbardziej chyba czekam na drugi sezon "Dr. Stone: Stone Wars". Zakładam, że do czasu premiery anime, manga w Polsce już dawno wysunie się na prowadzenie, jednak nadal z niecierpliwością będę czekać na ekranizację. Poprzedni sezon był genialny, wystarczyło kilka odcinków żebym w Senku i reszcie ekipy zakochała się bez pamięci. W drugiej części nareszcie doczekamy się konfrontacji Królestwa Nauki z Tsukasą - jejku ile na to czekałam! W napięciu trzymają nas wszystkie oficjalne arty autora, które tylko podsycają apetyt.

Dalej nie mogę nie wspomnieć o filmie "Yuri on Ice: Ice Adolescence", którego premiera została przełożona już tyle razy, że nie mogę zliczyć. Kontynuacja kultowego już anime z 2016 roku będzie opowiadać nam historię z przeszłości, przynajmniej to zaprezentował zwiastun - szesnastoletni Victor pokazujący swoje umiejętności na lodowisku. Szczerze nie mogę się doczekać, a każda informacja o zmianie daty premiery była kolejną strzałą w moje zniecierpliwione serduszko. Teraz finalnym terminem jest końcówka roku 2021 - oby to już było to!

Z pomniejszych premier, w lutym na światło dzienne ma wyjść OVA do anime "Wotaku ni Koi wa Muzukashi", skupiająca się na drugoplanowej parze Sakuragi i Naoyi. Fani romansu wyczekują tej premiery bardzo zniecierpliwieni, ponieważ ta dwójka pomimo swojego krótkiego czasu ekranowego jako para zdobyła serca wszystkich oglądających. Muszę przyznać, że ja też nie mogę doczekać się tej krótkiej historii, w końcu są tacy uroczy!

Na koniec dopowiem jeszcze tylko o nowym sezonie "Beastars", który zadebiutuje na Netflixie już za miesiąc!