Hej!
Dzisiaj wracam do recenzji i polecanek, bo już dosyć dawno ich nie było. Coś cicho na tym blogu ostatnio, hm? Jestem świadoma, że nie ma tutaj fajerwerków, a sam blog to już tylko ja i stali czytelnicy (którym bardzo za wszystko dziękuję!), jednak nic nie zamierzam zmieniać. Ja bawię się świetnie, każdy kolejny wpis to kolejne wyzwanie, ale nadal stawiam czoła własnej niesystematyczności i zapominalstwu, za które po raz kolejny bardzo was przepraszam. Chociaż ostatnio nie było aż tak źle!
Wracając do meritum, dzisiaj mam dla was topkę moich ulubionych anime z gatunku "reverse harem". Po krótce mówiąc, jest to grupa mężczyzn, zakochana lub zauroczona w jednej kobiecie. Brzmi to... interesująco, ale poza romantycznymi aspektami znajdziemy wiele nawiązań do innych gatunków, co umila seans i tworzy ten gatunek bardziej ciekawym niż się może wydawać.
Zacznę od miejsca trzeciego, na którym uplasowałam ten jakże długi i trudny do zapamiętania tytuł "Odrodzona jako czarny charakter w grze otome, gdzie wszystkie ścieżki prowadzą do złego zakończenia". Uff, sama nazwa brzmi wyczerpująco, ale dokładnie w ten sposób tytułuje się nasze polskie wydanie mangi Wydawnictwa Waneko. Jest to historia dziewczyny, która z dziwnych powodów trafia do gry, w którą ostatnio grała i staje się głównym antagonistą, hrabiną Katariną Claes. Jej głównym celem jest zmienić zakończenie gry, a co za tym idzie - przeżyć! Jeśli jedna ze ścieżek w pierwotnej grze się spełni, sytuacja nie będzie wyglądać dobrze - bohaterkę czeka wygnanie lub śmierć.
Zainteresowani? Jednym z największych plusów tej serii jest zdecydowanie kreska, która przyciąga wzrok. Zwłaszcza postacie męskie, śliczni chłopcy bez skazy! Do tego komediowy klimat umilający oglądanie i świetny opening. W przyszłym roku czeka nas kolejny sezon!
Na drugim miejscu umieściłam anime "Amnesia", którego pierwowzorem jest popularna gra otome o tym samym tytule. Poznajemy w nim losy dziewczyny, która budząc się dnia pierwszego sierpnia traci wszystkie wspomnienia. Sprawy nie ułatwia Orion - dziwny demon, widoczny jedynie dla ofiary, nakazujący jej udawanie, że wszystko jest w porządku. Ciężko jednak to robić, kiedy musisz chodzić do pracy i spotykać się z przyjaciółmi... Do tego dochodzi fakt, że kiedy coś zaczęło się układać, wszystko ponownie się zmienia! Czy naszej bohaterce uda się wymknąć z tego błędnego koła?
Przyciągnęła mnie do tej serii jedna rzecz - kreska. Nasi męscy bohaterowie są prześliczni! Do tego ich ubiór jest bardzo oryginalny i definitywnie odbiega od standardów, jakie serwują nam inne osadzone w teraźniejszości anime. Bardzo polecam, ma tylko 12 odcinków!
No i na koniec zostawiłam sobie moją perełkę. Coś, co było moim odkryciem i wkręciło mnie w świat anime i mangi, a mianowicie, już niejednokrotnie przeze mnie wspominana seria, "Yona: W blasku świtu". Historia czerwonowłosej księżniczki, jej przyjaciela z dzieciństwa, przystojnego mądrali i czterech smoczych wojowników zagościła już na moim blogu, i to, jak wspomniałam, nie raz! Niedawno doczekaliśmy się dziewiątego tomu polskiego wydania mangi od Studia JG i nareszcie wykraczamy poza anime! Nasi bohaterowie podróżują po terenach Klanu Ognia i stają się sławną... szajką bandytów?!
Aby dowiedzieć się więcej, polecam sięgnąć po mangę. Ci, którzy preferują animację, zadowolą się też genialnie stworzonym anime. Obie te produkcje bardzo polecam, ponieważ motyw romansu nie przeważa, jest jedynie tłem dla toczącej się akcji. Postacie nie zanudzają ani nie przyćmiewają się nawzajem, ja widzę same plusy!