czwartek, 30 lipca 2020

Recenzje nowostek

Hej!
Dzisiaj chciałabym zaprosić na wpis, do napisania którego naprawdę długo się zbierałam. Mianowicie, zamierzam przedstawić wam krótkie recenzje nowości ze zorganizowanego niedawno Letniego Festiwalu Mangowego, przygotowanego przez sklep Yatta.pl i Wydawnictwo Studio JG. Nie kupiłam wszystkich ośmiu, jednak trzy, które udało mi się dorwać są na tyle interesujące, że zdecydowałam się je wam przedstawić.
Na początek leci długo wyczekiwana przeze mnie BL-ka pt. "Rozmyty zmierzch". Zazwyczaj mangi z tego gatunku, wydawane w Polsce, nie są tak świetne jak te internetowe, jednak ta jednotomówka wyjątkowo mnie zachwyciła. Romans wykreowany między współlokatorami, z których jeden otwarcie mówi o swojej orientacji, a drugi uparcie trzyma się stwierdzenia, że jest heteroseksualny. Jak wiele zamieszania może spowodować między nimi jeden projekt na kółku filmowym? Po przeczytaniu okazuje się, że bardzo wiele. Cała historia jest bardzo lekka i przyjemna, a kreska odstająca od innych jest dla niej idealnym dopełnieniem. Bardzo polecam wszystkim miłośnikom ciekawych romansów.
Drugim tytułem, na którego zakup się zdecydowałam, był "Wielki Strażnik Biblioteki". Niesamowicie zachwyciły mnie w tej produkcji okładka oraz powiększony format, które wyglądają naprawdę imponująca i bardzo zachęcająco. Kreska również jest niczego sobie, a dbałość o szczegóły cieszy oko. Historia chłopaka nietolerowanego przez innych ze względu na swoją pozycję społeczną i wygląd, który cały swój smutek skrywa w każdej z przeczytanych książek. Jego życie odmienia wizyta osób, dla których żadna książka nie jest tajemnicą. Ogółem mogę powiedzieć, że pomimo długiego czekania na rozwój akcji dostajemy od autora niesamowicie dużą ilość informacji do przyswojenia. Pierwszy tom opowiadał nam zaledwie dzieciństwo głównego bohatera, więc w kolejnych spodziewam się o wiele więcej ciekawych zwrotów akcji.
Na koniec zostawiłam sobie tytuł "z jajem", "IM: Wielki kapłan Imhotep". Jak wiecie, komedie to nie mój gatunek, lecz ta przyciągnęła mnie tematyką - starożytny Egipt to nieczęsty element fabuły, zwłaszcza w pochodzących z Japonii mangach. W tej historii, odrzucona przez rówieśników licealistka poznaje zesłanego przez Bogów upadłego kapłana. Brzmi absurdalnie, lecz ten duet na pewno wam się spodoba! Elementy magiczne, często przeplatane widowiskową walką, idealnie łączą się z motywami uczuć i spokojnym, rodzinnym klimatem. Jest to jedna z niewielu komedii, które poza dawką nic niewnoszącego humoru serwuje nam niesamowicie wciągające napięcie.

czwartek, 9 lipca 2020

Lekcja zawarta w dymkach i obrazkach

Hej!
Dzisiaj mam dla was coś zupełnie innego, mianowicie postaram się przygotować zestaw mang i manhw, które były dla mnie inspiracją lub nauczyły mnie czegoś ważnego. Potraktujcie ten wpis jako special z okazji rocznicy bloga!
Zacznę od w sumie najświeższego tytułu, przeczytałam go zaledwie wczoraj i zaszokował mnie do reszty. Mówię o manhwie "King's Maker", którą bez problemu znajdziecie na Mangago. Nie będę spoilerować wam historii, jednak tamtejszy motyw walki o koronę i zrównanie ze sobą osób o tak różnym statusie społecznym stały się kolejnym filarem mojej nowej BL-ki, o której opowiadałam wam w jednym z poprzednich wpisów. Dodatkowo, manhwa ma cudowną kreskę i dosłownie zachwyca oko dbałością o szczegóły.
Dalej przechodzę do manhuy "Here U Are". Było to jedno z moich pierwszych yaoi, ale przekazało mi coś bardzo ważnego - nie możemy bać się miłości. Nawet jeśli nie dowierzamy, nawet jeśli nie chcemy zaakceptować uczuć drugiej osoby, nie wolno nam bać się kochać i być kochanym. Lekki i przyjemny do czytania format tego komiksu idealnie kontrastuje z jego poważnym przesłaniem. Godne polecenia, naprawdę.
Następnym tytułem, o którym wam opowiem będzie manhwa "Cherry Blossoms After Winter". Niejednokrotnie wracałam do tej historii, jednak dopiero w tym roku zaczęłam zauważać w niej głębszy sens. Jest to przekaz szczególnie dla rodziców i członków rodzin - jeśli wasze dziecko jest homoseksualne, nie zostawiajcie go w tyle. To dalej wasz syn lub córka, nieważne kogo kocha. Nie zabraniam wam martwienia się o waszą pociechę, taka jest w końcu wasza rola. Jednak nie bądźcie nietolerancyjni, bo skoro to miłość, swoją pasywną postawą nie sprawicie dziecku radości.
I zakończę tą listę kultowym tytułem jeśli chodzi o manhuy, mianowicie "Mo Dao Zu Shi". Pomijając fakt, że seria ta nauczyła mnie bardzo wiele o feudalnych Chinach, niosła za sobą cudowne przesłanie, przekazywane nam przez całą serię w postaci głównego bohatera, Wei WuXiana. Możesz stać się zły, może polować na ciebie cały świat, możesz być częścią opowiadać straszących dzieci. Dopóki masz do kogo wracać, o kogo się martwić, kogo chronić, możesz zawrócić. Może nie otrzymasz drugiej szansy po śmierci (jak nasz Wei), ale zawsze masz czas, aby to naprawić.
Wpis jak na mnie całkiem niezły, co? Chciałam zrobić kiedyś podsumowanie, jako że czytam naprawdę wiele mang, manhw itp. i nie zawsze mam okazję opowiedzieć o mojej interpretacji. Mam nadzieję, że miło się wam czytało.

czwartek, 2 lipca 2020

Twoja walka dobiegła końca

Hej!
Dzisiaj mam dla was recenzję jednego z najdłuższych seriali, jakie kiedykolwiek obejrzałam. "The 100" to wyrób Netflixa, który dorobił się już siedmiu sezonów (7 nadal wychodzi, odcinki są emitowane raz w tygodniu w czwartek). Historia osadzona jest w postapokaliptycznej przyszłości, w której Ziemia została zniszczona przez promieniowanie. Jedyny ocalały odłam ludzkości żyje na Arce, statku kosmicznym złożonym z trzynastu stacji. Jednak w kosmosie człowiekowi potrzebny jest tlen, który w tym przypadku jest ograniczony i niemożliwy do uzupełnienia. Rada podejmuje decyzję o zesłaniu na Ziemię stu nastoletnich przestępców, który do tej pory byli więzieni za różne wykroczenia. Ich celem ma być sprawdzenie, czy zielona planeta jest już zdatna do życia. Jednak Ziemia nie jest już miejscem, które niegdyś tak dobrze znali...
Serial obejrzałam z polecenia i przyznam szczerze, że dla osób, które szybko się nudzą, ta produkcja może być problemem. Osobiście nie byłam w stanie po prostu oglądać, było to dla mnie bardziej tło. W międzyczasie zawsze musiałam wykonywać drobniejsze czynności, bo inaczej po prostu czym prędzej wyłączyłabym odtwarzanie. Jednak sam serial pozytywnie mnie zaskoczył, głównie obsadą. Albowiem żaden z aktorów nie był mi wcześniej znany, co rzadko się w moim przypadku zdarza. Nie wpływa to w żaden sposób negatywnie na oglądanie, a rzekłabym nawet, że jest to atut. Nasi bohaterowie są tak oryginalni i nieszablonowi, że obecnie ciężko by mi było przypasować ich do jakiegokolwiek innego uniwersum.
Sama strona techniczna też pozytywnie zaskakuje. Widać elementy niezbędne w nieskobudżetowym serialu, jednak nie mogę narzekać na szatę graficzną - wszystko wygląda bardzo realistycznie, nawet takie drobiazgi jak detale na strojach poszczególnych postaci. Akcja rozwija się gładko, jednak mogę tutaj wymienić jeden minus, mianowicie rozwiązłość naszych bohaterów w momentach kryzysowych. Świat się wali, a oni nadal mają czas na wzruszki i czułe słówka. 
Natomiast muszę pochwalić Netflixa za sprawne tuszowanie pewnego aspektu fabuły, jakim jest śmierć ogromu postaci. Pomimo tego faktu, serial nie wygląda kiczowato a widz, nawet jeśli zwraca uwagę na ten fakt, nie przytłacza go to.
W podsumowaniu mogę jedynie powiedzieć, że serial tak totalnie nie w moich klimatach strasznie dobrze mi siadł. Mamy wakacje, więc zapraszam przed odbiorniki!