piątek, 22 kwietnia 2022

Boy meets boy, they fall in love

 Hej,

Teraz już oficjalnie mogę powiedzieć, że zaniedbuję tego bloga. Kolejna miesięczna przerwa za nami, ale nie o tym dzisiaj. Jestem świeżo po seansie serialu "Heartstopper" wyprodukowanego przez Netflix, którego premiera odbyła się dosłownie dzisiaj. Jest to historia dwójki nastolatków i ich przyjaciół odkrywających tak naprawdę czym jest dla nich miłość. 

Całość oparta jest na serii komiksów o tym samym tytule stworzonych przez cudowną i niesamowicie utalentowaną Alice Oseman. Z tego co mi wiadomo to jest to wciąż projekt kontynuowany, jednak ja osobiście przeczytałam dobre 170 rozdziałów po angielsku, a ostatnio w moje ręce dostały się również egzemplarze papierowe w polskiej wersji językowej. I są naprawdę dobre, jednak dalej nie mogę zdzierżyć tłumaczenia słowa "straight" (oczywiście w kontekście osoby) na "heteryk". Chyba za bardzo kojarzy mi się z herezją.

Całość pierwszego sezonu liczy sobie na chwilę obecną 8 odcinków, każdy po około 30 minut, a nawet mniej. Nie jest więc pewnie zaskoczeniem, że udało mi się przerobić całość w jedno posiedzenie, i to w dzień premiery. Chcę jednak, omijając możliwie jak największą ilość spoilerów przedstawić wam moją opinię na temat produkcji Netflixa. Zawsze jednak istnieje szansa na malutki spoiler, więc polecam wam na własną rękę jednak zapoznać się z serialem.

Pierwsze co zauważy osoba po lekturze oryginalnych komiksów są drobne zmiany w fabule. Nie dla każdego jest to coś złego, ja jednak należę do grona, które nie pogardziłoby wierną książce adaptacją. W serialu poza minimalnymi szlifami, jak imiona postaci pojawiły się też rzeczy kompletnie zmieniające historię. Za przykład podam pojawienie się postaci Imogen, koleżanki Nicka, która w komiksach ani razu się nie pojawia. Istotną kwestią są również wydarzenia następujące w trzecim tomie, mianowicie wyjazd naszych bohaterów na szkolną wycieczkę do Paryża. I nie zamierzam tutaj winić Netflixa, oczywiście, że mają ograniczone koszta, jednak ta podróż pozwoliła na naprawdę ciekawy character development dla wielu postaci drugoplanowych, a w serialu w ogóle się nie odbywa. Zmieniono też elementy podróży emocjonalnej głównych bohaterów, adaptacja niestety pewnie z potrzeby dotarcia do szerszego odbiorcy stosuje zabiegi znane nam z innych romansów dla nastolatków, takie jak klasyczne misunderstandings (ang. nieporozumienia) bądź nawracające problemy z byłymi partnerami. 

Część z tych zmian, jak wcześniej wspomniałam, jestem w stanie wybaczyć. Oceniając więc serial w całości, wystawię mu dwie opinie. Pierwsza, jako osoba, która jest doskonale zaznajomiona z historią, na której bazowana jest adaptacja, nie mogę wystawić serialowi wyżej niż mocnej ósemki. Jednak, gdybym oglądała to bez wcześniejszej interakcji z książką, ocena wzrasta do 9, a może nawet 9.5. Jest to po prostu cudowna historia, zamknięta w świetnie dobranej obsadzie, dobrej grze kamery, sprytnym użyciu oświetlenia, dopasowanej muzyki i profesjonalnej grze czasem. Polecam "Heartstopper" każdemu, kto nie boi się czuć, żyć, i odkrywać siebie.