niedziela, 23 stycznia 2022

Coś na bezsenność

 Hej.

W zeszłym tygodniu nie było wpisu, i tym razem nie mam na to większego wytłumaczenia. Zapomniałam i tyle. Dzisiaj raczej podeszłam do pisania w stylu: 'nie mogę spać, stara płyta Beyonce brzęczy mi w uszach, czuję, że muszę się wyżyć'. Nie spodziewajcie się więc wartościowych rozkmin na żaden konkretny temat. Ale chyba po to ludzie zakładają blogi? Żeby artystycznie się wyżyć, co nie?

Przeczytałam dzisiaj pewne bardzo dobre fanfiction o Lokim z uniwersum Marvela. Jest to już któreś z kolei (kasuję średnio jedno na dwa dni) i zauważyłam pewną zależność. Kiedy zaczynam czytać coś po polsku, to naprawdę unikam historii opartych rzeczywiście na filmach bądź komiksach. Jednak kiedy biorę się za angielskie opowiadanie, to jakoś cytaty czy nawiązania do MCU absolutnie mi nie przeszkadzają. Może to moja wewnętrzna niechęć do naszej rodzimej spuścizny - nie przepadam za tłumaczeniem rzeczy na polski. Wszystkie filmy, książki, seriale; staram się to wszystko oglądać w takim języku, w jakim powstało. Ewentualnie z napisami, bo niestety nie rozumiem francuskiego. 

Szczególnie nienawidzę lektora. Doceniam oczywiście pracę, bo jest na pewno bardzo trudna, ale ja sama za tym nie przepadam. Kurcze, zabiera to całe emocje i napięcie z oglądanego filmu i w dodatku często, ze względu na tempo mówienia, lektor omija niektóre linijki. Matko, okropnie mnie to denerwuje - nigdy więcej lektora. Pozostaje jeszcze kwestia dubbingu w filmach fabularnych, ale to przemilczę. Nie chcę, żeby krzesła latały po ścianach. 

Wiecie, że jestem absolutnie okropna w korzystaniu ze Spotify? Zakładam, że większość z was ma jakieś playlisty i tutaj niezależnie od nastroju, gatunku czy pochodzenia muzyki - wszyscy macie. Tylko nie ja. Nienawidzę i nie umiem robić składanek. Po prostu wszystko co mi się podoba, jak leci ląduje w polubionych utworach i tak tego słucham. Też tak macie? Dla mnie wydaje się to dziwne, ale cóż. Takie życie. 

Odkryłam ostatnio, że w naszej kochanej Polsce istnieją kino-kawiarnie. Wybrałam się do jednej i szczerze, piwnica z projektorem i krzesłami załatwionymi z likwidacji starego teatru to nie Helios, ale klimat był super. Zwłaszcza, kiedy oglądasz film tak stary jak pierwsze "West Side Story". A w dodatku siorbiesz sobie herbatkę z jesiennej kolekcji. To było zaiste ciekawe doświadczenie. 

To chyba tyle na teraz. Może i nie mogę spać, ale oczy od ekranu i tak bolą. Pójdę się lepiej położyć. Pokój z wami, wiedza z nami.

Aha, i jeśli nie załapaliście o co chodzi z tłumaczeniem rzeczy na polski, to tutaj przykład czysto z Marvela, a nawet dwa. I to po prostu boli.

Tesseract = Hipersześcian

Midgardian = Midgardczyk/Midgardka

Ugh, aż źle mi się to pisało.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz