czwartek, 2 lipca 2020

Twoja walka dobiegła końca

Hej!
Dzisiaj mam dla was recenzję jednego z najdłuższych seriali, jakie kiedykolwiek obejrzałam. "The 100" to wyrób Netflixa, który dorobił się już siedmiu sezonów (7 nadal wychodzi, odcinki są emitowane raz w tygodniu w czwartek). Historia osadzona jest w postapokaliptycznej przyszłości, w której Ziemia została zniszczona przez promieniowanie. Jedyny ocalały odłam ludzkości żyje na Arce, statku kosmicznym złożonym z trzynastu stacji. Jednak w kosmosie człowiekowi potrzebny jest tlen, który w tym przypadku jest ograniczony i niemożliwy do uzupełnienia. Rada podejmuje decyzję o zesłaniu na Ziemię stu nastoletnich przestępców, który do tej pory byli więzieni za różne wykroczenia. Ich celem ma być sprawdzenie, czy zielona planeta jest już zdatna do życia. Jednak Ziemia nie jest już miejscem, które niegdyś tak dobrze znali...
Serial obejrzałam z polecenia i przyznam szczerze, że dla osób, które szybko się nudzą, ta produkcja może być problemem. Osobiście nie byłam w stanie po prostu oglądać, było to dla mnie bardziej tło. W międzyczasie zawsze musiałam wykonywać drobniejsze czynności, bo inaczej po prostu czym prędzej wyłączyłabym odtwarzanie. Jednak sam serial pozytywnie mnie zaskoczył, głównie obsadą. Albowiem żaden z aktorów nie był mi wcześniej znany, co rzadko się w moim przypadku zdarza. Nie wpływa to w żaden sposób negatywnie na oglądanie, a rzekłabym nawet, że jest to atut. Nasi bohaterowie są tak oryginalni i nieszablonowi, że obecnie ciężko by mi było przypasować ich do jakiegokolwiek innego uniwersum.
Sama strona techniczna też pozytywnie zaskakuje. Widać elementy niezbędne w nieskobudżetowym serialu, jednak nie mogę narzekać na szatę graficzną - wszystko wygląda bardzo realistycznie, nawet takie drobiazgi jak detale na strojach poszczególnych postaci. Akcja rozwija się gładko, jednak mogę tutaj wymienić jeden minus, mianowicie rozwiązłość naszych bohaterów w momentach kryzysowych. Świat się wali, a oni nadal mają czas na wzruszki i czułe słówka. 
Natomiast muszę pochwalić Netflixa za sprawne tuszowanie pewnego aspektu fabuły, jakim jest śmierć ogromu postaci. Pomimo tego faktu, serial nie wygląda kiczowato a widz, nawet jeśli zwraca uwagę na ten fakt, nie przytłacza go to.
W podsumowaniu mogę jedynie powiedzieć, że serial tak totalnie nie w moich klimatach strasznie dobrze mi siadł. Mamy wakacje, więc zapraszam przed odbiorniki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz